Gnomo i Dwarf wędrowali już całe wieki (czyli godzinkę), a zmęczeni byli jak ten smród w gaciach. Dwarf nucił jakąś dziwną melodię, której biedny goblin nigdy nie słyszał.
-A tak w ogóle to gdzie... - tutaj przerwał bo usłyszał "Mmmmua! Aj low ju! Aj low ju tuu!". - Co to ma być?!
-Ćśśś, sprawdzę. - powiedział Dwarf i zakradł się do drzewa zza którego było słychac czułe słowa miłości. Wychylił głowę i krzyknął - O MÓJ GADZIE!! ALFRED! URIA! CO WY TU ROBICIE?!
Gnomo podszedł i zobaczył człowieka i elfkę. Całowali się, a jak zobaczyli Dwarfa to ich totalnie zamurowało.
-Tooo twoi znajomi? - zapytał równierz zamurowany Gnomo.
-Tiaaa. Ten debilek-blondynek to Alfred, a ta elfica-dziewica to Uria. - oznajmił nie odrywając od nich wzroku.
Uria przerwała pocałunek i odsunęła się trochę. Wyszczerzyła się głupio. Miała długie, kręcone włosy i fioletową szatę. Brunetka.
Alfred popatrzył przerażony w oczy Dwarfa. Miał blond włosy do ramion, czarne brwi, skórzaną zbroję, miecz w pochwie i młodzieńczą twarz.
Nastał przerażający moment ciszy. Tylko świerszcz trikał...
Człowiek wstał i potarł usta. Westchnął.
-Dwarf, zabiłeś Moderatora? - powiedział spokojnie, jakby zapomniał o tym co się przed chwilką stało.
-Niestety niet, ale przyprowadziłem takiego goblina. - tutaj już normalnie stanął i wskazał na Gnomo.
On pomachał i szepnął cicho "cześć".
-Ech, mogłam sie domyślić, ze taki potwór to dla ciebie za dużo. Przynajmniej mamy nowego w drużynie. - powiedziała elfica patrząc równie spokojnie na Gnomo.
-Że co?! Ja nic nie podpisywałem, ja nie chce polować na żadnych Moderatorów, ani innych potworów!!
-Gnomo, już ci tłumaczyłem, że do domu nie wrócisz. Nie masz wyboru! Chyba, że chcesz umrzeć ze głodu. - powiedział zniecierpliwiony krasnolud.
-ZMIENIŁEM ZDANIE!! - powiedział szybko szczerząc się goblin. W myślach jednak czuł, że bedzie tego żałował.
***
Kolejna godzinka w trasie.
-Aaaa, gdzie jest Tekota? - spytał Dwarf szybko przebierajac nogami.
-Pewnie w swoim domu, w Hotshot. - odpowiedziała Uria, a Alfred się z nią zgodził.
-Hotshot? To niedaleko, prawda? - krasnolud zadał kolejne pytanie.
-Niom. - rzekł ciękim głosem Alfred. - Tylko godzinkę drogi stąd.
-Łoch, ale wielgaśne miasto prawda! - stwierdził Gnomo wskazując na mury.
-No dobra, minutkę drogi stąd.
Po tej rozmowie udali sie do bramy. Była drewniana i wielgaśna. Z pewnością wiele wytrzymała, można to było rozpoznac po wielu rysach i wgniecieniach. Na murze z lewej strony, było graffiti z napisem "ZUO". Gnomo nie wiedział co to znaczy, znał tylko zło, ale ZUA nie.
Dwarf zapukał do bramy, a wtedy rozległ się głos.
-Czego? - powiedział.
-To my, drużyna ADUT.
-Acha. No to wchodźcie. Nekromanta poszedł do swojego domu.
Brama się otworzyła i oczom druzyny pokazało sie wielkie, tłoczne miasto. Byli tam przedstawiciele wszystkich ras, prócz goblinów i orków. NIektórzy się wymieniali, inni gadali i się przekrzykiwali, a strażnicy usypiali na stojąco. Domy były wysokie, murowane z białych cegieł, a dachy były wykładane brązowymi dachówkami. Najbardziej tłoczna było ulica główna, co sie ciągnęła od bramy do bramy, a na srodku miasta się krzyżowała z drugą drogą główną.
Bohaterowie opowieści ruszyli gęsiego ulicą główna, potem skręcili na tą drugą. PO jkichś 10 minutach doszli do wyrużniającego się domku. Nie miał on ogródka jak inne, był bardziej brudny i zaniedbany. Drzwi stały otwarte.
Gnomo wszedł pierwszy. Było tam strasznie ciemno. Nagle...
C.D.N.K.M.J.A.M.N (Ciag Dalszy Nastąpi Kiedyś Może Jutro A Może Nie)
Ziemia Obiecana cz. 2
16 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz